Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fineasz i Ferb Wiki

Fretka całą noc ogląda maraton "Inwazji posiadaczy ludzkich ciał". Następnego dnia wydaje jej się, że kosmici z filmu dopadli Ferba. Próbuje udowodnić Fineaszowi fakt, że jego brat jest nie z tego świata. Tymczasem Dundersztyc wystawia na aukcję niektóre ze swoich wynalazków. Jednym z nich jest "W-małe-ładne-pudełko-ze-wstążką-pakowator".

Inwazja poferbaczy ciał

(Fineasz i Ferb oglądają program wieczorem w salonie.)
(W telewizji)
Doktor Abernathy: Wczorajszy meteor nie był taki niepozorny, jak nam się zdawało. Spójrz, co się stało z doktorem Zachariaszem.
Fineasz: Ekstra! (Przybija piątkę z Ferbem.)

(Fretka w pokoju czyta magazyn.)
Amanda: (Słychać krzyk z salonu.) Ahhhhhh!
Fretka: Co u licha!? (Schodzi do salonu do Fineasza i Ferba.) Co tu robicie tak późno?
Fineasz: Oglądamy maraton "Inwazji posiadaczy ludzkich ciał", puszczają wszystkie pięć części.
Fretka: I, to tyle? Pfff. Miłego oglądania czarno-białych gniotów, wracam do łóżka. (Wychodzi,ale cofa się, gdy zauważa aktora w serialu.) Hola, kto to?
Fineasz: To Doktor Abernathy. Jest naukowcem.
Fretka: Wow, niezłe ciacho jak na tamte czasy.
Doktor Abernathy: Spokojnie, obronię panią.
Amanda: Och, dziękuje, ale mów mi Amando.
Doktor Abernathy: Dobrze, Amando. (Całują się.)
Fretka: Zostaje! (Siada na kanapie.) No, to o co chodzi?
Fineasz: Kosmici zamieniają ludziom głowy na własne, zmiennokształtne i wielookie głowy, które przejmują władzę nad ludzkim ciałem.
Fretka: Nie żartuj! No, i?
Ferb: Gdy opanują ponad pięćdziesiąt jeden procent ludzkiej populacji, wykorzystają naszą piękną planetę do swoich niegodziwych celów.
Fretka: Ściemniasz! I? (Pepe wydaje przez sen dźwięki.) Coś ty?! I nie można ich powstrzymać?
Fineasz: Można ich złapać tylko, gdy są w ludzkiej postaci, wtedy nie są tacy groźni.
Fretka: Jak poznać, że to kosmici?
Fineasz: Można ich rozpoznać na trzy sposoby. Po pierwsze, dość dziwaczne mówią. Nasza mowa sprawia im problemy.
Doktor Abernathy: Podaj mi kibob, proszę.
Amanda: Masz na myśli młotek?
Doktor Abernathy: Owszem, młotek. Kibob to młotek w języku z Ohio, gdzie studiowałem.
Fretka: Co jeszcze?
Fineasz: Są nieproporcjonalnie zbudowani.
Doktor Abernathy: Podaj mi sigulbob.
Amanda: Słucham?
Doktor Abernathy: Nie ważne, sam go wezmę. (Rozciąga rękę sięgając po młotek.)
Fineasz: Ale najlepiej można ich poznać, gdy ludzką głowę zastąpią własną, zmiennokształtną i wielkooką.
Fretka: Cóż, tak to byłoby jednoznaczne.
Fineasz: O tak! (Kamera ukazuje przestraszoną Fretkę.)
Amanda: (Zauważą doktora w ciemnościach.) Doktorze, co się stało? Czy wszystko dobrze?
Doktor Abernathy: Tak Amando, nic mi nie jest. Nic nam nie jest. I tobie też nic nie będzie. (Wychodzi z ciemności z głową kosmity.)
Amanda: Nie!
Doktor Abernathy: Wybacz Amando, nie będziemy dłużej czekać. (Odcina jej głowę i umieszcza ją w szklanej kapsule.)
Amanda: Nie! Niemożliwe, co się dzieje? Nie!
Doktor Abernathy: (Z głową w kapsule.) Ostrzegałem cię!

(Parę godzin później)
Amanda: (Jako głowa w kapsule rozmawia z normalnym doktorem.) Doktorze, ma pan swoją głowę! Znów jest pan człowiekiem!
Doktor Abernathy: Tak. A gdy Doktor Zachariasz wróci z samotnej wycieczki do ciemnego, i bezkresnego lasu, znowu staniesz się kobietą, Amando. (Całują się.)

(Fretka ogląda do rana film, a Fineasz i Ferb zmęczeni wracają do pokoju spać.)
Fretka: (Stojąc na kanapie używając języka ciała.) Ugh! Uh! Ummh!
Amanda: Ale przecież stał tutaj! Och, jak mogłam sądzić, że ktokolwiek mi uwierzy! Och, byłam głupia! Ohoho, ja głupia?! (Na ekranie pojawia się wielki napis "THE END?")
Fretka: Rajuśku, chłopaki, to było super! (Zauważa, że chłopców nie ma.) Chłopaki? O, rany, już mamy następny dzień! Muszę ich znaleźć i powiedzieć im jak się skończyło. Chłopaki, chłopaki! (Biegnąc nie patrzy, że wpada na Lindę niosącą pranie.) Oh! Wybacz mamo. (Składa pranie.) Widziałaś gdzieś chłopców?
Linda: Tak, chyba są na górze. Czy możesz tam zanieść za mnie pranie? Jestem już spóźniona.
Fretka: Pewnie.
Linda: Dziękuje, to na razie! (Odchodzi.)
Fretka: Och, Ferb ma słodziutką małą koszulkę! (Zanosi pranie do pokoju chłopców i znajduje Ferb z laptopem w pracowni.) Och, tu jesteś. Wiesz, ten film w nocy był o... (Ferb odwraca się do Fretki i żuję gumę, kiedy jego kuzyn bełkocze podczas rozmowy, a Fretka myśli, że to mówi jej brat.)
Kuzyn Ferba: Skonal bytu zanudoli wyka! Hahah!
Fretka: Ups, przepraszam, zaniosę ci je do pokoju. (Odchodzi.)
Kuzyn Ferba: Żałuj, że cię tu nie było!
Ferb: (Je słodycze.) Żałuje. Podziękuj ode mnie wujkowi i cioci za cukierki.
Kuzyn Ferba: No, się wie, bez odbioru. Pokoik!

(Fretka zanoszą pranie spotyka na korytarzu Fineasz.)
Fretka: Oh, cześć Fineasz! Szkoda, że przegapiłeś. Na koniec ludzie odzyskali swoje głowy i wszystko wróciło do normy. No, prawie. Zniknęło całe laboratorium, ale film czadowy. Od dzisiaj na wszystko patrzę zupełnie inaczej.
Fineasz: Super, miło to słyszeć!
Fretka: (Fretka wchodzi do pokoju chłopców, a Fineasz odchodzi.) Ooh, prawie zapomniałam o najważniejszym. (Biegnie do ogródka.) Chłopaki, chłopaki! Pewnie nie uwierzycie, na końcu oni... Huh? (Zauważa Ferba w namiocie, który wygląda jak kosmita, wyrywający głowę chłopca.) Huh?, Ferb? Aaaa! (Ucieka do schronu krzycząc. W nim zaczyna się domyślać, że Ferb jest kosmitą.) Oh, rajuśku, Ferb jest kosmitą! Woah, woah, woah, chwila, momencik. Na pewno jest logiczne wyjaśnienie tego zjawiska. Przecież nie miał żadnych innych objawów, że stał się kosmitą, prawda? O, nie.
Ferb (wspomnienie): Bigo bagu, akua to dygu...
Fretka: Mówił dość dziwacznie.
Fretka (wspomnienie): Och, Ferb ma słodziutką, małą koszulkę!
Fretka: Nieproporcjonalnie zbudowany. (Oddycha głęboko.) Dopadli Ferba!

(Fretka wchodzi do ogródka, gdzie jest Fineasz.)
Fretka: Fineasz! Fineasz! Wiem, że pomyślisz, że kompletnie zwariowałam, (Szepcze.) ale jestem prawie pewna, że Ferb jest... kosmitą! Musimy znaleźć jego prawdziwą głowę!
Fineasz: Mój brat jest kosmitą? Czadowy numer! Ale myślę siostrzyczko, że dałaś się nieco ponieść wyobraźni.
Fretka: Och, więc mi nie wierzysz, tak? Wiesz, co ci powiem? Znajdę na to dowód! Zobaczysz! Ferb jest kosmitą! (Odchodzi.)
Fineasz: Ej, gdzie jest Pepe?

(W bazie Agenta P, odbywa się sprzątanie.)
Major Monogram: Wybacz to zamieszanie, Agencie P. Te panie właśnie ten, no, ehhhh? To jest... agencie...
Carl: Tré biens, Monsieur Monogram. Trés bien.
Sprzątaczki: Hehehe, bonjour, Carl!
Carl: Bonjour, Madame!
Sprzątaczki: Hahaha!
Major Monogram: Doszliśmy do wniosku, że trzeba posprzątać, ale najwyraźniej Dundersztyc postanowił zrobić to samo. Wystawił kilka swoich inatorów na aukcji internetowej. Jeśli któryś z nich dostanie się w niepowołane ręce, grozi nam katas...! (Rozprasza go sprzątaczka, która myje ekran.) Czy z łaski swojej, dałaby mi pani skończyć?
Sprzątaczka: Non, mimi. Fifi!
Major Monogram: Oui, Fifi. A, no, straciłem wątek. Tak, czy siak, idź do Dundersztyca i go powstrzymaj. (Pepe rusza na misję.) Ile to będzie kosztować?
Carl: Une petite fortune.
Major Monogram: Petit, to znaczy mało, tak? Wspaniale, Carl!
Sprzątaczki: Hahaha!

(Piosenka: To nie Ferb. Podczas niej Fretka znajduje niespotykane dowody na temat Ferba.)
Coś dziwnego tu dzieje się,
lecz dowodów na razie brak.
W domowej piwnicy bez przerwy coś syczy,
już nie wiem co i jak.

Bo to nie Ferb, nie, I ja to wiem! To nie jest Ferb!

Ma kolor włosów ten sam i mówię wam,
że spokojny jak zwykle jest.
Choć pewności nie mam, wciąż podejrzewam
że w kosmitę zmienił się.

Fretka: (Krzyczy.)

Bo to nie Ferb
Nie, to nie Ferb.
Nie, to nie Ferb.
To nie Ferb.
To nie Ferb.
To nie Ferb.
To nie Ferb.
To nie Ferb.
To nie Ferb!

Oto jest Spółka Zło Dundersztyca!
(Pepe odwiedza Dundersztya jako naukowiec.)
Dundersztyc: Och, dzień dobry! Pan zapewne w sprawie sprzętu, tak? W takim razie zapraszam do środka. (Pepe wchodzi do środka.) Oto on, W-Małe-Ładne-Pudełko-Ze-Wstążką-Pakowator! Chciałby pan wiedzieć, do czego służy, hmy? Załóżmy, że twój nemezis zjawia się wcześniej, niż się tego spodziewałeś. A w domu masz straszny bałagan. Na szczęście teraz sprzątanie to fraszka, bo wystarczy, że wcisnę ten czerwony guzik. (Inator zamienia pokój w małe pudełko ze wstążką.) Oh! Posprzątane, zapakowane! Można go też wykorzystać, jako wieszak. (Wiesz na nim ubranie.) Bieżnię zresztą też. (Staje na bieżni z zawieszonymi ubraniami.) Podałem tylko cenę wywoławczą, więc pewnie się jakoś dogadamy. (Pepe milczy.) Rajciu, niezły z pana negocjator. Dobra, za połowę. I dorzucę mój zestaw baseballowy z mini ligi Gratenstain. (Pepe zdejmuje kostium.) Pepe Pan Dziobak!? Widzę, że mój baseballowy kij jeszcze się na coś przyda! No chodź tu! (Pepe wyrzuca paczkę w bieżnię, która się włącza, a piłki w koszu, zawieszone nad nią spadają i odbijając się trafiają w przycisk na inatorze, który strzela promieniem.) AA! Au! (Pepe uderza Dundersztyca.) (Inator strzela w różne miejsca pakując rzeczy w paczki.) Eh! Aaahhh! (Dundersztyc rzuca w Pepe krzesłem, ale to pakuje się w paczuszkę i uderza o dziób dziobaka.) Oh!

(Fretka przychodzi do pokoju Fineasza i demonstruje mu zebrane dowody.)
Fretka: hyhy-hy! No i co o tym myślisz? Czekaj, zanim cokolwiek powiesz, obejrzyj te zdjęcia. Śledziłam Ferba cały dzień. Widzisz, oto dowody, Ferb jest kosmitą.
Fineasz: Ehm, wiesz...
Fretka: Nie, nie, nie, nie! Coś ci pokarzę. To, to...
Fineasz: Ale?
Fretka: To! To i to! I posłuchaj tego. (Puszcza nagranie z dyktafonu.) Słyszysz? To zupełnie inna cisza, niż ta, gdy Ferb zazwyczaj nic nie mówi. Teraz puszczę od tyłu. (Włącza nagranie.)
Fineasz: Ehm...?
Fretka: Wiem! Teraz czekaj, a co powiesz na tę kulę śluzu?
Fineasz: Słuchaj Fretka, jestem przekonany, że Ferb chciałby być kosmitą, ale niestety nie jest. Chodź, pokarzę ci o co chodzi.
Fretka: Co mi pokarzesz?

(Fineasz i Fretka wchodzą do ogródka, gdzie Ferb buduje coś za kotarą.)
Fineasz: Ferbal, bratku, nasza siostra sądzi, że jesteś krwiożerczym przybyszem z innej planety.
Fretka: Widziałam jak okropny potwór urwał Ferbowi głowę.
Fineasz: Och, pewnie widziałaś jak naprawialiśmy wsteczny napęd hydronowy. (Odsłania kotarę za którą jest napęd w kształcie głowy Ferba.)
Fretka: Wsteczny napęd hydronowy?
Fineasz: Tak, i nic innego. Ferb jest człowiekiem tak samo jak ja i ty.
Fretka: Ale, ale co z tymi dowodami, które zebrała?!
Fineasz: W prawdzie Ferb nie jest kosmitą, ale naprawił statek przyjaciela Hika.
Fretka: Że jak?
Fineasz: Skończył i za chwilę startujemy.
Fretka: Ferb, nie jesteś kosmitą! E-e, jak to startujecie?! No to teraz wpadliście. Idę po mamę.

(W kuchni "Linda" mówi do indyka.)
Linda: Leć, leć, jesteś wolny łysy ptaku.
Fretka: Mamo?
"Linda": Och! Fretka, wystraszyłaś mnie! Chyba tak jak nigdy.
Fretka: Chodźmy, muszę ci coś pokazać! (Idzie z "mamą" do ogródka.) Mówię ci, czekałam na tę chwilę od bardzo dawna. No dobra krasnale, jedźmy z tym cyrkiem! (Z trawnika wysuwa się ogromna platforma, na której jest statek kosmiczny.) Tak! Wo, i co ty na to? (Tańczy.) Mamy ich, mamy ich, mamy ich! Mamo widzisz to co ja? Nie, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Macie ostro przechlapane, bo was przyłapałam. Chociaż raz mama wszystko zobaczyła. (Przytula się do "mamy".) Hyyhyhy! Prawda?
"Linda": Tak.
Fretka: Zobaczyła, super! (Tańczy.) Wpadliście, wpadliście, wpadliście!
"Linda": Dziękuje wam, że naprawiliście mój statek.
Fretka: Wpadliście! Ey-ee? Twój statek? (Z robota Lindy wychodzi Garbog.)
Fineasz: Żadem problem, Garbogu. Mam nadzieję, że zgłębiłeś wszystkie nawyki matczynej jednostki ludzkiej. (Garbog leci na swój statek i odlatuje.)
Fretka: Ja-ja-ja-ja... (Płacze.) Ohohoh! (Mama przyjeżdża do domu.) Mama! Prawdziwa i nadal mam dowód. (Robot Lindy znika.) Ta. He, ale platforma została! (Biegnie po mamę.)

(U Dundersztyca Pepe ogonem wrzuca pokój w paczce do buzi Dundersztyca, a mężczyzna rozwiązuje wstążkę połykając paczkę.)
Dundersztyc: O-ow! (W Dundersztycu rozkłada się jego pokój.) (Pepe razem z inatorem wyskakuje przez taras.) A niech cię, Pepe Panie Dzio... (Dundersztyc wypluwa krzesło.) Ou! I po co mi była taka duża sypialnia? (Pepe wyskakują z inatorem strzela promieniem w budunek Dundersztyca, który pakuje się w paczuszkę.)
Agent P!
Dundersztyc: No proszę, nie sądziłem, że tu jest aż tak dużo miejsca. (Inator upadając na ziemię strzela promieniem, który odbija się od satelity.)

(Fretka wchodzi do kuchni, w której jest Linda.)
Fretka: Mamo, czy to ty? Czy to prawdziwa ty?
Linda: Fretka, nie mam teraz czasu mrożonki ciekną.
Fretka: Tak, to ty! Idziemy, szybko! (Bierze mamę do ogródka.)

(W ogródku)
Fineasz: Zbudowałeś nawet całkiem niezłą platformę. (Promień inator strzela w platformę, która pakuje się w małą paczuszkę.) I w dodatku sama się pakuje. Super.
Fretka: (Wchodzi z zamkniętymi oczami z mamą do ogródka.) Proszę, proszę bądź tam.
Linda: I widzę przed sobą...ogródek.
Fretka: (Otwiera oczy.) NIE...!
Fineasz: (Pepe wraca.) O, tu jesteś Pepe.
Fretka: Hehehe, ale przecież stał tutaj! (Klęczy i patrzy w niebo.) Och jak mogłam sądzić, że ktokolwiek mi uwierzy?! Och, była głupia! Hyhy, JA GŁUPIA!
Narrator: Koniec?

Advertisement